Forum www.karapasem.fora.pl Strona Główna www.karapasem.fora.pl
Kary pasem lanie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Fragment kolejnej części ebooka jaką wydamy jutro.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.karapasem.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania,historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adrian




Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:23, 17 Mar 2013    Temat postu: Fragment kolejnej części ebooka jaką wydamy jutro.

Agata i Karol
Część pisana z perspektywy Agaty
Część pisana przez autorkę - Michalinę Smile

Pierwsze promienie słońca dotarły do moich oczu przerywając mi błogi sen. Zdążyłam obudzić się przed piejącym kogutem, choć zazwyczaj rzadko udawało mi się wstać bez budzika. Karol jeszcze spał, ale nie ma się co dziwić, skoro niedawno wrócił. Wyszłam po cichu do łazienki, odświeżyłam się i poczłapałam do kuchni. Mimo, że był początek września, pogoda za oknem była cudowna. Słońce delikatnie oplatało promieniami mury pobliskich domów i sprawiało, że drzewa w pobliskim parku wyglądały wręcz magicznie. Aż prosiło się, żeby to uwiecznić na zdjęciach, ale niestety mój dotychczasowy okno zdjęcia gołębiom na dachu domu po przeciwnej stronie ulicy. Wtedy byłam na prawdę sprzęt nie wytrzymał twardego spotkania z ziemią, kiedy moja młodsza córa próbowała robić przez wściekła, ale płacz małej i jej przeprosiny, nie pozwoliły mi się długo na nią gniewać. Całe szczęście, że karta pamięci ocalała i odzyskałam wakacyjne sesje zdjęciowe dzieciaków. Uwielbiałam je fotografować, a w dodatku Nastka tak cudnie pozowała, że aż się prosiło o kolejne. Tamta cyfrówka i tak nie była wystarczająca na moje potrzeby, ale kiedy kupowaliśmy ją pięć lat temu, wydatek z rzędu pięciuset złotych i tak był dla nas ogromnym obciążeniem. Teraz mogłam sobie pozwolić na porządny sprzęt, w końcu z pieniądze zgromadzone na lokacie sama zarobiłam, więc i sama mogę wydać. W czasie tych przemyśleć zdążyłam naszykować dziewczynom śniadanie i zrobić kanapki do szkoły, bo nie uważałam za stosowne pożywiać się w szkole chipsami i batonikami. Potem obudziłam moje królewny, zagoniłam do łazienki i pospieszyłam z jedzeniem. Przed oczami widziałam jednak tylko jedno – nowy aparat. Szybko ubrałyśmy się i po napisaniu śpiącemu królewiczowi kartki, że ma zrobić zakupy, bo ja wrócę później, wyszłyśmy pospiesznie z domu. Emila szła z entuzjazmem, do dla niej pierwsze dni w szkole były jeszcze fascynujące. Wszystko ją interesowało, szybko się zaaklimatyzowała, polubiła panią i koleżanki. Wiktoria dużo gorzej znosiła zmianę środowiska i dla niej pierwsze miesiące w szkole były koszmarem. Potem, kiedy się odnalazła i z chęcią zaczęła do niej chodzić, zaczęła się szara rzeczywistość. To w zasadzie dziwne, że dziecko w klasie pierwszej przez cały rok uczy się liter i czytać proste wyrazy, a na początku klasy drugiej ma przeczytać lekturę składającą się z pięćdziesięciu stron. Dlatego jej zapał szybko minął i teraz szła ze skwaszoną miną. Kiedy już obie dziewczyny zniknęły za drzwiami budynku, poszłam do banku, żeby zlikwidować lokatę i wypłacić z niej pieniądze. Nie miałam zamiaru wydać całych pięciu tysięcy polskich złotych, ale nie wiedziałam ile mi będzie potrzebne, a resztę postanowiłam przeznaczyć na opłaty na ten miesiąc. Kiedy weszłam do centrum handlowego poczułam się jak w raju. Na reszcie sama, bez marudzących dzieci, zrzędzącego męża i co najważniejsze z gotówką w portfelu i to wcale nie małą. Przechadzałam się pomiędzy butikami, ale wciąż ciągnęło mnie do jednego. Nie wytrzymałam i skręciłam w stronę sklepu ze sprzętem. Na widok profesjonalnych lustrzanek moje serce zabiło dużo mocniej. Młody chłopak z obsługi prowadził ze mną interesującą i wciągającą konwersację na temat każdego modelu, tak, że nie zauważyłam kiedy minęła godzina, a ja nadal nie byłam zdecydowana. Na szczęście o tej porze dnia w sklep świecił pustkami i mogliśmy dalej rozważać wszystkie za i przeciw. Przepuszczam, że gdybym była o dziesięć lat starsza i brzydsza, to szybciej by mu się znudziła ta rozmowa. Ale nie ukrywam, że schlebiało mi, jak ukradkiem spoglądał na moje kształty, starając się przy tym zachować totalny profesjonalizm. W końcu po dwóch godzinach naciągnął mnie na Nikona za trzy i pół tysiąca złotych, bo był rewelacyjny i w promocyjnej cenie do końca tygodnia. Cena trochę mnie przeraziła, już widziałam minę Karola, ale w tym momencie emocje były ważniejsze. Ja go po prostu musiałam mieć. Szczęśliwa wyszłam ze sklepu i już chciałam wracać do domu, kiedy mój wzrok zatrzymał się na płaszczyku w kolorze dojrzałej śliwki. Nogi same zaniosły mnie do butiku i potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Do płaszcza pasowały też jeasnowe rurki, i szpilki w podobnym odcieniu. Dziewczynkom kupiłam tuniki i dla Wiki legginsy, a dla Emilki spódniczkę. Nawet dla Karola wypatrzyłam taką sportową koszulę, żeby nie musiał się męczyć w eleganckich kiedy pójdziemy na jakąś imprezę rodzinną. Kiedy zmęczona zakupami poszłam na kawę i zobaczyłam nieodebrane połączenia od Karoliny, napisałam jej sms'a "Co chciałaś?", na co za chwilę otrzymałam odpowiedź "Już nic". Spokojnie dopiłam kawę, pozbierałam zakupy i powoli szłam w stronę domu, po drodze układając w głowie kogo uwiecznię na pierwszych zdjęciach. Otwierając drzwi z klatki spojrzałam na zegarek i okazało się, że jest już po czternastej, co mnie szczerze zdziwiło, bo nie odczułam takiego upływu czasu. Już na schodach dobiegły mnie hałasy dochodzące z mieszkania. Karol mówił coś podniesionym głosem, ale oprócz dziewczyn słyszałam też płacz dziecka, czyli moja kochana siostrzyczka już znalazła rozwiązanie swoich problemów. No tak na szwagra zawsze mogła liczyć.
Kiedy nacisnęłam na klamkę i zrobiłam pierwszy krok od razu spotkałam się ze zdziwionym i zdenerwowanym zarazem wzrokiem swojego męża.
– Gdzie byłaś do cholery tyle czasu? – zapytał podniesionym głosem patrząc mi prosto w oczy. Po jego minie widziałam, że coś się musiało stać, bo samą moją nieobecnością nie był by aż tak zdenerwowany.
– Spokojnie, przecież ci napisałam, że będę później. Nie czytałeś? – starałam się opanować jego emocje, bo w tej sytuacji chwalenie się zakupami, nie było by wskazane. Jednocześnie zrobiłam kilka kroków w głąb mieszkania, zmieniłam buty i delikatnie starała się ukryć nadmiar bagażu.
– Cześć siostra – przywitałam się jakby nigdy nic z Karoliną, która bujała na rękach zanoszącego się od płaczu Bruna.
– Hej – odpowiedziała młoda bez entuzjazmu w głosie. Zastanawiałam się , co tu się stało, że panuje taka grobowa atmosfera.
– Możesz odpowiedzieć na moje pytanie? – powtórzył z naciskiem mój małżonek.
– W sklepie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo postanowiłam, że przyznam się do ciuchów, a aparat na razie przemilczę.
– Tyle czasu byłaś w sklepie? I byłaś tak zajęta, że nie słyszałaś telefonów? – Karol dopytywał się, a jego ton zaczynał być niebezpiecznie głośny.
– Tak, tyle czasu, bo była jesienna promocja i przymierzanie zajęło mi chwilę. Nie pieklij się tak, tobie też coś kupiłam – odpowiedziałam z uśmiechem, wyjmując z torby jego koszulę.
– Nie prosiłem cię o kolejną szmatę. Mam w czym chodzić. Ile to kosztowało? – tym razem krzyknął na całego wymachując metką na której widniało sto dwadzieścia dziewięć złotych – Czyś ty zwariowała?
– Przestań krzyczeć, bo straszysz dziecko – starałam się panować nad emocjami, co nie było łatwe, tym bardziej, że Bruno, który już się uciszył, po ostatnim krzyku mojego męża, rozpoczął koncert od nowa – Karola weź go do sypialni i jakoś uspokój, bo mi głowa pęknie – poleciłam niezbyt miło młodszej siostrze.
– Jasne, a od waszej awantury, to ci nie pęknie – rzuciła na odchodnego i zniknęła w tym krzykaczem w sypialni.
– Skąd miałaś kasę na takie zakupy? – Karol kontynuował przesłuchanie, opierając się plecami o lodówkę i krzyżując ręce na piersiach.
– Z moich oszczędności – powiedziałam pewna siebie. Rzuciłam pozostałe torby na kuchenny stół, bo zepsuł mi całą radość z dzisiejszego dnia.
– Z naszych oszczędności chciałaś powiedzieć – odbił piłeczkę, akcentując słowo "naszych".
– Z moich zarobionych pieniędzy, które ty przeznaczyłeś na lokatę – postanowiłam nie dać za wygraną.
– Bo zaraz przestanę nad sobą panować kobieto...– zaczął mi wygrażać, co w obecnej sytuacji spowodowało tylko moją ostrzejszą reakcję.
– O co ci chodzi? Robisz mi awanturę o jakieś głupie zakupy? Bo raz w życiu chciałam się poczuć jak prawdziwa kobieta i nie szukać ubrań z drugiej ręki albo wyprzedaży? – tym razem ja przestałam panować nad swoim głosem, udając przy tym pokrzywdzoną przez los, do tego stopnia, że nawet zaszkliły mi się oczy.
– Nie o zakupy. A o to, że zrobiłaś je bez mojej wiedzy, przeznaczając na nie nasze oszczędności, które były bardziej potrzebne komuś innemu – Karol widząc moje łzy w oczach trochę odpuścił, zwinął dłonie i schował pięści do kieszeni, co oznaczało, że stara się nad sobą panować, po czym zaczął spokojnie rozmawiać.
– Komu były potrzebne? – zapytałam po chwili, kiedy usiadłam i udało mi się opanować emocje.
– Karolina przez przypadek zniszczyła nowy laptop Tomka, a roztrzaskanie o ziemię do gwarancji się nie zalicza. Nie chciała żeby się wkurzył, więc chciała pożyczyć od nas pieniądze i mu odkupić zanim wróci z delegacji. I wyobraź sobie, że dzwoniła do ciebie, żeby się poradzić, ale ty nie odbierałaś. Więc zadzwoniła do mnie, postanowiłem, że możemy jej pożyczyć część z lokaty, dzwoniła jeszcze raz do ciebie, zapytać o zgodę, ale nadal byłaś niedostępna, nie przerywaj kochanie – powiedział spokojnie, ale stanowczo – Więc poszliśmy do banku, a tam zgadnij co mi powiedzieli?
– A skąd mam wiedzieć? – tego się nie spodziewałam i nie potrafiłam na szybko nic wymyśleć.
– Że rano żona zlikwidowała lokatę i wypłaciła całe pieniądze – powiedział ostro zbliżając się do stołu, tak, że teraz opierał się dłońmi o jego blat i patrzył mi prosto w oczy.
– No, tak wyszło. Chciałam się odstresować i nie wiedziałam ile mi będzie potrzebne - odparłam nerwowo przełykając ślinę, bo kłamstwo nigdy nie było moją mocną stroną.
– Dobra, to daj mi dwa tysiące zaniosę Karolinie i niech idzie kupić ten laptop, a my się zajmiemy dzieciakami – mąż starał się załagodzić sytuację i znowu wystąpić w roli supermena dla szwagierki.
– Nie mogę ci dać dwóch tysięcy - uśmiechnęłam się gorzko.
– Jak to nie możesz? Własnej siostrze nie chcesz pomóc? – zapytał zdziwiony, odrywając się od stołu.
– Chcę, ale zostało mi siedemset złotych.
– Co? - rozległo się nie tylko w całej kuchni, ale chyba też we wszystkich mieszkaniach – Wydałaś cztery tysiące trzysta w jeden dzień? Na co do cholery, przecież nie na te szmaty?! – jego złość rzucała się w oczy, kiedy wyjął z kieszeni złożone w pięść dłonie, ale ja mimo to postanowiłam, że nie dam się stłamsić i wstając powiedziałam pewna siebie:
– Na aparat fotograficzny z trzy i pół tysiąca, bo w końcu ja też mogę mieć jakieś zachcianki za własne pieniądze – specjalnie podkreśliłam słowo "własne".
Nagle zobaczyłam uniesioną dłoń i wściekłość, dosłownie furię, w jego oczach, nie zdążyłam nic zrobić, kiedy usłyszałam potworny huk...Zdziwiłam się, że nie poczułam bólu, bo byłam pewna, ze jego ręka spotka się z moją twarzą, ale na szczęście Karol chyba w ostatniej chwili zrezygnował i uderzył w stół. Bałam się cokolwiek zrobić i powiedzieć, żeby nie pogarszać sytuacji. Jednak na ten nietypowy dźwięk z sypialni przybiegła Karolina, upewniając się przy okazji, że reszta dzieci jest zajęta komputerem i nie zwracają na nas uwagi.
– Karol uspokój się – powiedziała zdecydowanie – To nie jest Agaty wina, że ja zawaliłam z tym laptopem. Coś wymyślę, a wy tu scen nie urządzajcie.
– Nie wtrącaj się, bo to nie o ciebie chodzi – odburknął jej na to mój mąż – Ona wywinęła większą głupotę.
– Siostra, przepraszam, że nie obierałam od ciebie telefonu i że przeze mnie nie możemy ci pomóc – powiedziałam po chwili kiedy udało mi się uspokoić oddech.
– Luzik, powiedziałam przecież, że dam radę – młoda grała twardą, ale kiedy widziałam jej smutną i zatroskaną minę, czułam się po prostu głupio.
– My wrócimy jeszcze do tej rozmowy – te słowa Karol skierował w moją stronę – ale teraz nie ma czasu na użalanie się. Spróbuję zadzwonić do szefa i skołuję jakoś te dwa tysiące. I nie dziękuj mi, bo jeszcze nic nie zrobiłem – tym razem mówił do swojej szwagierki, która już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.
Po czym wyszedł z domu trzaskając drzwiami, a ja usiadłam na krześle i poczułam się jak mała dziewczynka, która zawiodła zaufanie rodziców i jeszcze ich próbowała okłamać, zamiast się po prostu przyznać. Spojrzałam na torbę, w której tkwiło moje dotychczasowe marzenie i powód euforii, a teraz będące wielkim wyrzutem sumienia i ku zdziwieniu mojej młodszej siostrzyczki, która stała oparta o lodówkę, tak jak wcześniej Karol, zaczęłam płakać z bezsilności.
– Hej siostra, spokojnie – młoda chyba po raz pierwszy widziała mnie w takiej sytuacji – Karol wróci i już zapomni do tego czasu – ona myślała, że chodzi mi o groźbę rozmowy, a ja po prostu zrozumiałam swój błąd i było mi głupio.
– Zajmij się dziewczynami, ja muszę odreagować – powiedziałam wstając i poszłam do łazienki, gdzie usiadłam na zimnej podłodzie i ryczałam dalej w spokoju, nie potrafiąc tłumić emocji.
Kiedy mi przeszło, umyłam zapuchniętą twarz zimną wodą, poprawiłam włosy i postanowiłam wyjść. Okazało się, że w tym czasie Karolina zdążyła upichcić naleśniki, którymi teraz zajadały się wszystkie cztery kobiety. Podeszłam do nich i zapytałam siląc się na uśmiech, bo nie chciałam martwić dzieci:
– Mogę się poczęstować?
– Jasne, ale nie moimi, bo są z nutellą – wypaliła Wiktoria, która zawsze miała swój osobny gust kulinarny.
– Jedz spokojnie, jeszcze piekę następne – siostra była bardziej łaskawa niż moja pierworodna.
Zapychałyśmy się tymi pysznościami, bo muszę przyznać, że wyszły jej rewelacyjne, śmiejąc się z żartów Emilki i dziwnych min Nastki, kiedy w drzwiach kuchni stanął Karol z pudłem pod pachą.
– Skąd to masz? – zapytała się zdziwiona Karolina.
– Ukradłem – odpowiedział jakby nigdy nic, a mnie aż dreszcze przeszły po plecach.
– Tato, no wiesz.... – Emilka z wyraźnym potępieniem pokiwała przecząco głową.
– Żartuję przecież – odparł ze śmiechem i zmierzwił jej włosy na głowie, na co mała, jak przystało na prawdziwą damę, odsunęła się i krzyknęła robiąc teatralną minę:
– Bulisz mi fryzurę. Jak ja się teraz ludziom na oczy pokażę.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a potem Karol wręczył szwagierce torbę mówiąc:
– Dokładnie ten sam model. Skoro tamten był tylko raz załączony i nic na nim nie robił, to się nie połapie w zamianie. Tylko następnym razem omijaj jego sprzęty z daleka, bo nie stać mnie na takie prezenty co chwilę.
– Dzięki. Na ciebie, na was zawsze mogę liczyć – młoda uśmiechnęła się do mojego męża – i to nie jest prezent, a pożyczka. Jak tylko będę miała to oddam.
– Spokojnie, nie spieszy się. Jak nam braknie na jedzenie, to mamy co sprzedać – powiedział patrząc w moją stronę, a mnie znowu przeszły dreszcze.
Karol zjadł z nami naleśnika, po czym postanowił, że odprowadzi szwagierkę do domu, bo robi się późno i potem zajrzy do kolegów, bo też musi się odstresować. Miałam już serdecznie dość takiej atmosfery. Wolałabym, żeby wtedy uderzył i wszystko gdzieś się wyjaśniło, niż takie czekanie na nie wiadomo co.
Kiedy wyszli zrobiłam z Wiktorią zadanie, a Emilka w tym czasie oglądała wieczorynkę. Potem pogoniłam dziewczyny do kąpieli, ignorując natrętne pytania o tatusia, który czyta bajki najlepiej na świecie. Kiedy były gotowe do spania, zaczęły się cyrki. Wiktoria marudziła, że jest za wcześnie na sen, a Emilka skakała po łóżku drąc się na cały głos:
– Ja chcę tatę!
Takiego wieczoru jeszcze mi brakowało do pełni szczęścia. Kiedy już moje nerwy były na granicy wytrzymałości, niespodziewanie wrócił pan i władca i od progu rzucił tekstem:
– Co się tu dzieje?
– Tata, tata – Emilka podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję – Bo ja nie zasnę bez twojej bajki. Ty jesteś najlepszy na świecie - powiedziała robiąc słodką minkę.
– Słyszysz kochanie, jestem najlepszy na świecie – mąż uśmiechnął się ironicznie i odkładając małą do łóżka, wziął się za czytanie.
– To ja wam nie będę przeszkadzać, dobranoc królewny - powiedziałam i ucałował obie, po czym wyszłam zamykając cicho drzwi.
Korzystając z chwili dla siebie wzięłam kąpiel, podczas której nie potrafiłam się skupić na niczym innym poza słowami "my wrócimy jeszcze do tej rozmowy". Szczerze liczyłam, że jeśli szybko się wykąpię i udając zmęczoną pójdę się położyć, to uda mi się uniknąć kazania, na które nie miałam najmniejszej ochoty. Niestety mój małżonek przewidział moje plany i kiedy wykąpana weszłam do sypialni siedział spokojnie na brzegu łóżka bawiąc się przy tym moim aparatem.
– Usiądź – powiedział stanowczo wskazując miejsce obok siebie.
Zrobiłam to o co mnie prosił, a raczej kazał, ale dla świętego spokoju wolałam z nim nie zadzierać.
– To było twoje największe marzenie? – zapytał wskazując na aparat.
– Największe nie, ale jedno z ważniejszych – oparłam zgodnie z prawdą siląc się na spokój.
– I do tego stopnia ważne, że posunęłaś się do tego, żeby mnie oszukać? – pytał dalej, ale ani razu nie spojrzał mi w oczy.
– Nie oszukałam cię! – wyrwało mi się trochę za głośno, ale kiedy jego wzrok przeniósł się z aparatu na mnie, wiedziałam, że muszę się pohamować – nie chciałam, żeby to tak wyszło. Rano zatęskniłam za fotografowaniem i chciałam kupić nowy sprzęt. Nie miałam w planach takiego drogiego, ale ten przystojniak ze sklepu tak go zachwalał, że nie umiałam się oprzeć – w myślach zganiłam się za jedno słowo, które wiedziałam, że nie umknie jego uwadze.
– Przystojniak, mówisz? – Karol zrobił tak jak przypuszczałam.
– Czepiasz się słów, taki chłopak z obsługi – odburknęłam, bo miałam już dość tego przesłuchania.
– Naprawdę był taki piękny, że straciłaś przy nim głowę? – zapytał się z niedowierzaniem.
– Przestań – znów się uniosłam – ja po prostu chciałam porządny sprzęt i tyle, a że kosztował trochę więcej....
– Czy ty, do ciężkiej cholery myślisz, że mnie chodzi o kasę? – mojego męża zaczynała opuszczać cierpliwość.
– A nie? – dolałam oliwy do ognia. Zobaczyłam jak cisnął aparatem na łóżko, wykonał swój słynny gest z rękami i wstał opierając się tym razem o ścianę na przeciwko mnie.
– Myślałem, że jesteś wykształcona, inteligentna i rozumiesz najważniejsze rzeczy – zaczął swój monolog – ale skoro nie, to wytłumaczę jaśniej. Nie chodzi mi o tą durną kasę, choć to było nieodpowiedzialne, ale jakoś bym to przełknął, ale o to, że zrobiłaś to za moimi plecami. Nie dość, że mnie oszukałaś i bez pytania zlikwidowałaś naszą lokatę, to jeszcze nic mi nie powiedziałaś i wyszedłem w banku na kretyna. A potem pieniądze, które były na czarną godzinę przeznaczyłaś na swoją zachciankę.
– To były moje pieniądze! – wykrzyknęłam patrząc mu w oczy, bo stanęłam na równe nogi – Sama je zarobiłam, a ciebie bolało, że potrafiłam na lewo wyciągnąć więcej za durne prace magisterskie, niż ty zarabiasz łącznie z premią. I skoro były moje, to wydałam je na moją zachciankę! – nie panowała już ani na słowami, ani na tonem głosu, bo tamta sprawa wciąż wzbudzała we mnie emocje.
– Proszę, to skoro mamy pieniądze dzielić na moje i twoje to jesteś mi winna kosmiczną sumę, bo to ja utrzymywałem cię wiele lat, a nie ty mnie, bo ja zawsze miałem swoje pieniądze – odpowiedział mi z bezczelnym uśmiechem.
– Ty świnio, jak możesz – wydarłam się naprawdę wkurzona i kiedy podnosiłam rękę, żeby przypieczętować swoje słowa, poczułam jak chwyta mnie za nią z całej siły.
– Tak, to my nie będziemy rozmawiać kochanie – wysyczał przez zęby. Popchnął mnie w stronę łóżka, rozpinając jednocześnie pasek i w błyskawicznym tempie wyjmując go ze szlufek.
– Zapomnij, że pozwolę się bić – odgrażałam się nakręcona wściekłością.
– Ja się ciebie teraz o pozwolenie pytać nie będę - mówiąc to przewrócił mnie, tak, że brzuchem dotykałam pościeli, lewą ręką przytrzymał moje ręce na plecach, a prawą zaczął mi wymierzać szybkie pasy. Darłam się jak opętana,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adrian




Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:33, 20 Mar 2013    Temat postu:

Może wrzucę link, gdzie można zakupić. W sumie to tanio, bo chyba za 1-4 zł w zależności od części Smile

Część od 1-4
[link widoczny dla zalogowanych]

Części 4 i 1/2, oraz 4 i 2/3
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adrian




Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:36, 26 Mar 2013    Temat postu:

Link do części "luźnej" Modlitwa upadłych Aniołów...
[link widoczny dla zalogowanych]

Link do części 4 i 3/4 Tatuażem wspomnień...
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.karapasem.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania,historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin